Dlaczego utrudniać sobie życie?
Jakkolwiek by to nie brzmiało, to Tornado w kuchni jest częstym gościem od urodzenia.
Tornado to “ksywka”, którą dostała moja najstarsza córka jakiś czas temu. Młodsza w tym samym czasie została okrzyknięta Wicherkiem (teraz jest raczej Kaskaderką). Na szczęście najmłodszy Potomek wydaje się być spokojniejszy.
A dlaczego Tornado w kuchni? Dlatego, że od początku była wymagającym uwagi dzieckiem i nie za bardzo lubiła zostawać gdziekolwiek sama. I tym sposobem musiałam nauczyć się wykonywać wiele rzeczy jedną ręką – czasem przy pomocy kolana. Mawiają, że potrzeba matką wynalazków i dość szybko nauczyłam się „jakoś” zajmować Tornado, żeby i wilk był syty i owca cała. Tak więc Tornado opanowało część blatu przy oknie i tam nie tylko obserwowała świat, ale i „pomagała” mi w gotowaniu, pieczeniu, itd.
Wydawać by się mogło, że kuchnia nie jest odpowiednim miejscem dla niemowlaka, roczniaka czy nawet dwulatka. Ale teraz wiem, że nie do końca- Tornado najpierw w wózku, potem na blacie czuła się świetnie.
Kuchnia to doskonałe miejsce poznawania świata, poznawania nowych faktur, kolorów, zapachów, temperatur, gramatur, właściwości różnych materiałów. W kuchni dziecko uczy się wielu rzeczy bardzo potrzebnych później np. do pisania. Ciekawe, prawda? No właśnie, bo dziecko w kuchni może robić bardzo dużo – od bębnienia drewnianymi i innymi łyżkami w garnki, pokrywki, przez dobieranie nakrętek do słoików czy innych pojemników na żywność, po przesypywanie, przelewanie, a także dekorowanie ciast. Dziecko uczy się w kuchni również związków przyczynowo – skutkowych, czyli po prostu uczy się życia. Poza tym jest jeszcze drugie dno… podczas gotowania, pracy w kuchni nie trzeba dziecka nagradzać… przygotowany posiłek jest sam w sobie niejako nagrodą, a tak naprawdę nagrodą nie jest, tylko konsekwencją, skutkiem i celem naszych działań.
Chciałabym rozpocząć cykl wpisów o tym, jak zaangażować dziecko w kuchni.
Może uda się pokazać co można robić z dziećmi (w różnym wieku) w kuchni i jak to wpływa na rozwój naszych Pociech. Wcale nie trzeba przy tym krzyczeć, bać się o bezpieczeństwo, bo nawet Tornado w kuchni może zamienić się w (H)aniołka, który „wsiąka” we wszystko, co zaproponuję. Oczywiście warto wcześniej ustalić pewne zasady, żeby zapewnić bezpieczeństwo, ale już dawno odkryłam, że można to zrobić bez zakazów. Tornado jakoś automatycznie z każdą nową umiejętnością (raczkowanie, siedzenie, wspinanie się, chodzenie) poznawała nowe możliwości i nowe działania w kuchni. Mimo tego, że Tornado jest bardzo żywym dzieckiem, które wejdzie wszędzie, to tylko przez kilka początkowych tygodni Jej raczkowania i wspinania się zamontowaliśmy w mieszkaniu zabezpieczenia szafek i szuflad, a mimo to Ona przez swoje ponad 5 lat życia dokładnie 4 razy przycięła palec szufladą, drzwiami nigdy. Ale przez pewien czas zastanawialiśmy bardzo poważnie nad poszerzeniem futryn drzwiowych, bo kiedy biegła, trudno było Jej trafić w przestrzeń wolną i z reguły trafiała w futrynę albo ścianę tuż obok 😉
Trochę więcej wysiłku wymagało ode mnie przestawienie się na Tornado i Wicherka w kuchni, bo “co dwie głowy to nie jedna”. A teraz przestawiam się na trójkę w kuchni, ale dobrze wiem już, że kluczowym zagadnieniem jest tu przygotowane otoczenie. Nie tylko pokój dziecka, ale także kuchnię warto przystosować tak, aby wspierać dziecięcą samodzielność i wolność. Może to być pomocnik kuchenny (kitchen helper), może być niski stolik, gdzie dziecko będzie miało swoje przekąski, wodę, naczynia. Warto na sztućce przeznaczyć szufladę na wysokości dostępnej dla dziecka. A może dobrym rozwiązaniem będzie przeznaczenie najniższej półki w lodówce na przekąski, jogurt, jakąś pastę czy twarożek do chleba. Więcej moich propozycji pojawi się w następnych wpisach.
Zacznę od propozycji i kolejności czynności, które może podejmować dziecko w kuchni.
Najnowsze komentarze